sobota, 1 listopada 2014

Dziewczyno, masz świetnego chłopaka. - rozdział piąty.

Jakim cudem on jest tutaj? Zszokowany nie wiedziałem co mam robić. Powiedzieć jej, że jest tutaj jej brat czy iść do niego i powiedzieć mu prawdę? W sumie jeszcze jakiś delikatny szacunek do Cristiano mam i ponieważ był moim najlepszym przyjacielem w jakiejś mierze za wszystko w czym mi pomagał, wspierał i był podporą dla mnie jestem mu wdzięczny. Czyli już wiem co zrobić... On się musi dowiedzieć. Na szczęście chyba uznał, że się pomylił bo kątem oka zauważyłem jak wkłada do uszu słuchawki i zajmuje się swoim telefonem więc zyskałem na czasie i układałem formułkę co mu powiedzieć. Gdy wiedziałem mniejwięcej co mu powiem i upewniłem się, że Lena śpi zmieniłem towarzysza i usiadłem obok Crisa. Siedział skupiony na Internecie i słuchał muzyki. Nawet nie zauważył, że usiadłem.
- Ślepy jesteś? - warknąłem wyszarpując jedną słuchawkę.
- Co Ty tu robisz głupku? - wyrwał mi z ręki słuchawkę.
- Nie usiadłem tu żeby się z Tobą kłócić książe. - odprałem spokojnie. - Przejdźmy do rzeczy...
- Nie, nie pogodzę się z Tobą. - urwał. Czy on serio myśli, że chcę ponawiać tę przyjaźń? No w sumie to ma rację, ale... jaki on dla mnie taki Ja dla niego.
- Chodzi o mnie i Leną, nie o mnie i Ciebie, lalusiu. - powiedziałem siłując się by nie zrobić mu krzywdy. - Musisz to jakoś przyjąć i nie obchodzi nas to, że Ci się coś nie podoba Cristiano.. to, że jesteśmy razem, kochamy się i nie mamy zamiaru zrywać bo masz taki kaprys.
- Ty nigdy nikogo nie kochałeś, a każda laska jaką miałeś była tylko maszynką żeby poruchać Ramos. - zacisnął pięści. - Moja siostra jest aż taka dobra w łóżku?
- Ronaldo.. zaraz Ci przypierdolę... Zrozum fakt, że Ja ją pokochałem i mnie gówno interesuje to, że dla Ciebie Sergio Ramos zawsze będzie starym Sergio Ramosem. Przykro mi, ale Lena wprowadzi się nawet do mnie, a Ty, ani nikt inny nie zerwie tej miłości. NIKT. - wstałem z fotela i zabierałem się na swoje miejsce.
- Poczekaj Ramos. - złapał mnie za ramię, a ja spojrzałem na niego z góry. - To nie koniec. - posłał mi mordercze spojrzenie i zajął się iPhone'm.
Cristiano podniósł mi ciśnienie tak jak nigdy indziej. Przysięgam, że gdyby nie był to samolot rozpierdoliłbym go na części. Zdenerwowany usiadłem obok Leny złączając nasze dłonie. Ucałowałem jej rękę i wyszeptałem głuche: "Jesteś dla mnie wszystkim". Bo jesteś, kochanie.
* Tydzień później - perspektywa Leny *
Od tygodnia mieszkam z Sergio i bardzo mnie to cieszy. Od czasu gdy wyprowadziłam się od brata nie rozmawiałam z nim ani razu mimo że dzwoniłam. Wiem, że mnie bardzo mocno kocha i zna starą wersję Sergio, ale niech zrozumie, że Sergio się zmienił i mnie kocha. Tak samo jak Ja jego. Bezgranicznie. Jestem pewna, że on nigdy mi nie zrobi krzywdy. Zrobił już dla mnie tyle dobrego, że jest ostatnią osobą, którą posądzałabym o zranienie mnie. Każdego ranka gdy się obudzę widuję go obok mnie, a jeśli zdarzy się wyjątkowa sytuacja, że zastanę pustą poduszkę robi mi śniadanie. Jest czuły, opiekuńczy. Stara się aby ten związek przetrwał jak najdłużej. Codziennie powtarza mi jak bardzo mnie kocha i mówi, że nie chce mnie stracić. Najlepszą rzeczą w moim chłopaku jest to, że potrafi być także przyjacielem. Najlepszym przyjacielem. Wieczory potrafimy spędzić na oglądaniu komedii, bitwach poduszkowych czy konkursie "kto pierwszy zje pudło lodów". Czuję, że tym razem nam obojgu się uda przetrwać wszystko. Jeśli będzie trzeba całkiem odwrócę się od mojego brata. Dopóki nie dotrze do niego to, że kocham Ramosa i nie mam zamiaru przerwać tego związku nie odpuszczę. Oczywiście - zależy mi na nim, ale musi w końcu zrozumieć, że moje życie to moje wybory. I jeśli popełnię błąd (a teraz postępuję słusznie) to Ja będę żałowała. Wiem, że jego serce też ucierpi, ale takie już życie. Raz pod górkę, a raz z górki... Czas przy nim upływa mi bardzo szybko i dopiero teraz naprawdę czuję się szczęśliwa.
- Kochanie? - zagadnął mnie mój chłopak. - Co Ty na to aby pogadać we dwójkę z Crisem?
- Sergio, daj spokój. Próbowałam i nic. On tylko powtarzał mi, że nigdy nie pogodzi się ze mną jeśli Ja nie zerwę z Tobą. On nadal uważa, że się nie zmieniłeś Sergio. - odparłam, a twarz Ramosa pobladła. - Posłuchaj. - złapałam go za rękę. - Dla mnie jesteś idealny, dla innych nie musisz. Jeśli chcesz pogadamy z nim, jeśli nie chcesz nie będziemy z nim gadać. Jesteś dla mnie najważniejszy, innym nie musisz pasować. Ważne, że Ja wiem jaki jesteś i jak bardzo się zmieniłeś. Kocham Cię, tyle.
- Serio? Lena, chcesz zerwać kontakt z bratem z powodu chłopaka?
- Zerwę kontakt z bratem z powodu największej miłości, nie zwykłego chłopaka.
- Kocham Cię, wiesz? - spojrzał mi w oczy, a Ja się uśmiechnęłam i przytaknęłam. - Idziesz ze mną na trening?
- Oczywiście, że idę.
Posprzątałam w porozumieniu z Sergio po śniadaniu i zaczęliśmy się szykować na trening. Gdy oboje byliśmy ubrani, a Sergio spakował najpotrzebniejsze rzeczy wyjechaliśmy do ośrodka treningowego. Chłopaki byli w wyśmienitych humorach i jak zwykle się wygłupiali. Co za dzieci. Usiadłam z boku z trenerem rozmawiając o kolejnych meczach, zmianach w składzie, treningach. Po chwili Carlo złapał mnie za rękę.
- Dziewczyno, masz świetnego chłopaka. Dziękuję Ci bardzo, że wierzysz w jego zmianę bo na boisku też jest całkiem innym człowiekiem. Widać jak Cię kocha, dedykuje Ci każdego gola, zabiera Cię na treningi. On nie chce Cię stracić.
- Wiem proszę pana. - spojrzałam na mężczyznę.
- Mów mi Carlo kochanie. - uśmiechnął się i zszedł do chłopaków, którzy czekali na trening robiąc sobie żarty.
- Wiem Carlo.. - szepnęłam i pomachałam Ikerowi, który akurat chciał skoczyć na plecy mojego chłopaka, a po chwili oboje leżeli na murawie. Głupki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wstyd się przyznać, ale tak zapuściłam tego bloga, że musiałam przeczytać wszystko od nowa, żeby wiedzieć o czym on w ogóle jest.. :) Wiem, że malutko, ale od długiego czasu nie mam ani weny, ani czasu na pisanie bo gimnazjum, ciężko mi się przenieść na tryb, że więcej muszę z siebie dać, doszły poprawy ocen, pisanie artykułów do gazetki szkolnej, retuszowanie zdjęć do tej gazetki, a więc dodaję tyle ile przyszło mi do głowy. Mam nadzieję, że te bzdury wam się spodobają ogólnie, więc miłego czytania czy tam coś tam.:)

sobota, 13 września 2014

Chcę być razem z nią szczęśliwy. - rozdział czwarty.

Dni mijały powoli, a noce były jeszcze gorsze. Doszło do mnie w końcu, że mi jej bardzo brakuję i nie zależało mi już tylko na tym żeby ją przelecieć. Zależało mi na jej uśmiechu, pięknych oczach i szczęściu.
Zależało mi na niej. Nadal miałem w głowie ostatnią rozmowę z Cristiano.
- Stary, przysięgam jeśli zrobisz jej krzywdę to Cię zniszczę. - wytknął mi palec Portugalczyk. - Będziesz skończony. - dodał. - Tak więc lepiej nie staraj się spędzać z nią czasu.  Nie zerkaj na nią, nie uśmiechaj się do niej. Ignoruj ją jak ona Ciebie. Tak będzie lepiej dla was obojga.
- A co jak ją kocham? - warknąłem.
- Nic. Kogo to interesuję skoro jesteś taki sam i za nic w świecie byś się nie zakochał. - parsknął. - Ona uważała Cię za kumpla. Jak jest teraz? Nie wiem. Mówiła coś o zerwaniu kontaktów więc lepiej się trzymaj z daleka. 

- Nie jesteśmy już przyjaciółmi. Nie po tej rozmowie Cristiano. Myślałem, że mnie zrozumiesz... 
Krzywdę? Wiem jak głupio musi się czuć po tamtej nocy gdy Crisa nie było i jestem pewny, że to było tylko przez tę wódkę, którą wypiła. Znaczy dla mnie bardzo dużo, ale i tak jej tego nie powiem. Nie zrobię z siebie głupka, nie zadzwonię, nie zagadam, nie napiszę... ale za to stracę. Nie mogę tak po prostu przestać o niej myśleć. Smutki zatapiałem alkoholem i znów straciłem dawną formę i miejsce na boisku. Olewałem to i chodziłem na mecze Realu. Zachowuję się jak idiota bez uczuć wobec piłki. Zachowuję. Ale nadal kocham mój madrycki klub. Na wczorajszym meczu widziałem Lenę na trybunach. Uśmiechnięta, ale bez dawnego błysku w oczach.. Strasznie wybladła i schudła, jak mogłem tego nie zauważyć? Widywaliśmy się często więc, jak? Wpadłem na nią przypadkowo gdy wychodziłem, ale nawet nie spojrzała. Może serio Cris miał rację i ona chce zerwać ze mną całkiem kontakt, a jej stan to grypa?
* Kolejnego dnia, perspektywa Leny * 
- Lena! - usłyszałam głos z dołu. - Zejdź na obiad! - nie odpowiedziałam, pff po co? Mieszkam tu bo zmusiła mnie mama, a nie chcę. Nie chcę widywać się z Cristiano. Nienawidzę go! Przez niego zapominam całkiem co to szczęście. Co prawda - gdy wpadają chłopaki jest fajnie, ale żaden z nich nie zastąpi mi Sergio. Żaden! Sergio całkiem zerwał ich przyjaźń. I dobrze! A za to mój brat zabronił mu się zbliżać do mnie. Hiszpan znów gra bardzo źle, stracił miejsce i nawet na rezerwę nie może liczyć. Ale przecież Cris mówił, że on mnie olewa... Cholernie nie wiem co mam robić. Nie wiem co czuję. Victor całkiem zniknął z mojego serca, a już zastąpił je ktoś inny... Nie, nie mogę kochać Sergio. Nie może być dla mnie najważniejszy... Dużo razy wahałam się czy napisać tego SMSa do niego chociaż o krótkie spotkanie. Chcę przeprosić za CR7 i za mnie, ale kończyło się na tym, że po miesiącu zmieniłam telefon kilka razy. Okej, czas się ogarnąć i zrobić coś z tym bo jeżeli odpuszczę taką szansę stracę wszystko. Stanęłam przed wysokim lustrem i spojrzałam w moje odbicie. Chciało mi się wymiotować. Podkrążone, sine oczy, wychudłe ciało... Motywował mnie jedynie Iker. Zbliżyliśmy się do siebie i on jedyny mnie rozumie. Wie wszystko. Jest dla mnie jak brat. Wysłałam mu wiadomość gdzie opisałam co chcę zrobić i po 5 minutach pukał do drzwi mojego pokoju.
- Iki błagam! - przytuliłam go i zamknęłam drzwi. Iker też odwrócił się od Crisa za to co mi robi.
- Kochanie, głowa do góry! - wyjął jakieś kosmetyki i ogarnął co do czego. - Jak się mieszka z taką laską jak Sara się wie co jest czym, nie? - wyszłam do mojej toalety i ubrałam szorty i bokserkę, a gdy wróciłam pomógł mi się pomalować.
- Dziękuję Iker. - pocałowałam go w policzek.
- Tatuś Casillas do usług kochanie moje. - odparł i opuściliśmy dom. Gdy byłam w samochodzie bramkarza napisałam do Iriny żeby powiadomiła mojego brata, że będę u Sergio. Godzinę później (Ikerek namówił mnie na pizzę) byliśmy blisko posesji Sergio. - Słońce! - złapał mnie za łokieć. - Jak coś to dzwoń, a ja przyjadę. - kocham go. Jest dla mnie jak brat, mama, siostra, tata. Wspiera mnie ze wszystkich sił, a Ja mu ufam i nigdy się nie zawiodłam. Nawet nie zauważyłam jak byłam pod  drzwiami Ramosa. Zadzwoniłam dwa razy i nic. Kolejne dwa i nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Wiem, że tam jest! Uderzyłam kilka razy pięścią w drzwi i nagle ustąpiły.
- Czego? - wymamrotał zaspany. - Um, Lena.. przepraszam. Wejdź. - wskazał ręką na salon.
- Sergio posłuchaj mnie.. - zaczęłam gdy siedzieliśmy na kanapie. Tyle wspomnień z tą sofą...- Zacznę od przeprosin. Wybacz mi za mojego brata - jest idiotą i się martwił niepotrzebnie.. Dwa, przepraszam za tamtą noc... po imprezie. I trzy - przepraszam za to, że ignorowałam Cię przez długi czas. - wpatrywał się we mnie tępym wzrokiem.
- Czemu tak wyglądasz? - dotknął dłonią moją rękę przerywając mi w kontynuowaniu. Czemu? Tak cholernie mi go brakuję, nie mogę jeść ani spać a on się pyta CZEMU kurwa mać?
- Sergio błagam daj se spokój z tym twoim szokiem. - odparłam poirytowana wyrywając dłoń. - Wiem, że to wina mojego głupiego braciszka, ale tęskniłam za Tobą.. Tak cholernie mi Cię brakowało, zawaliłam studia, przyjaźnie, wszystko! Nie mogłam żyć bez Ciebie... - wybuchłam nagle. - Kocham Cię... to chyba na tyle. - otarłam łzę i skierowałam się ku wyjściu.
- Poczekaj! - poczułam znów jego ciało obok mnie. - Też Cię kocham. - złączył nasze usta w gorącym pocałunku. - Kocham Cię kurewsko mocno Lena.. - szepnął patrząc mi w oczy. - Najmocniej. - ponowiliśmy pocałunek, a Sergio zaniósł mnie do swojego pokoju i spędziliśmy tam upojne
* Tydzień później - trening *Wszystko układało się idealnie mimo, że Cris jeszcze nie wiedział o mnie i Sergio. Prędzej czy później się dowie więc mam nadzieję, że się zdecydujemy w końcu ogłosić mu oficjalnie, że jesteśmy razem. Fizycznie zmieniłam się o 180 stopni, przytyłam i nabrałam dawnych kształtów a twarz nabrała szczęścia. Chłopaki z drużyny też dopytywali co się dzieję i co oznacza moja nagła zmiana, ale zawsze się wymiguję pod pretekstami typu, że źle się czułam czy nie dałam rady bo byłam zajęta pracą. Crisowi wmówiłam, że Lizzy - moja przyjaciółka była chora i pojechałam jej pomagać. Jakoś to łyknął, a nieobecnością Sergio się nie przejmował. Myślał pewnie, że się zapił czy coś takiego, wielki mi to przyjaciel, były czy nie były. Coraz więcej godzin dziennie spędzałam sama z Sergio i niemalże zapomniałam o Victorze. Niemalże...

* Perspektywa Sergio * 
Wreszcie jest po co żyć! Lena mi wybaczyła, a Ja jej. Spędzamy ze sobą dużo czasu i myślę, że tak będzie jak najdłużej. Bo przecież zależy nam na sobie, prawda? Ten Victorek pisał tylko dwa razy, ale napisałem mu parę słów i raczej da sobie spokój. Miejmy nadzieję bo nie chcę znów kolejnych spin, problemów, kłótni. Chcę być razem z nią szczęśliwy. Nie wiemy jak powiedzieć wszystkim o naszym związku. Chłopaki się ucieszą, jestem tego pewny. Drużyna to moi najlepsi przyjaciele, ufam im i chcą mojego szczęścia. Gorzej będzie z Crisem, nienawidzi mnie. Mimo, że w sumie nie zależy mi na tym czy będzie moim wrogiem czy kimś ważnym. Nie mam zamiaru mu się podlizywać, Lena zrobi co uważa. A uważa, że powinniśmy być razem. Na dobre i na złe. Pod wszystko i mimo wszystko. Nie chcę nikogo innego. Chcę mieć Lenę tylko dla siebie. Nie oddam jej nikomu, nie dam sobie odebrać kogoś kogo tak strasznie kocham. Ta odsłona Sergio, czuła, opiekuńcza i kochająca nosi swoich bliskich w sercu. Ta odsłona Sergio ma bliskich, którzy znaczą dla mnie najwięcej. Nie wyobrażam sobie życia bez Leny, nie wyobrażam sobie mnie. Wątpię, że spojrzałbym w lustro z myślą, że straciłem kogoś takiego. Każda minuta z nią to coś więcej niż wszystko. Oddałbym za nią życie i śmiało twierdzę, że nigdy w życiu nikogo tak mocno nie kochałem. Forever. * kolejnego dnia * 
- Kochanie, pobudka.. - pocałowałem delikatnie jej czoło. Miała na sobie tylko kołdrę. Jej piękne, nagie ciało spoczywało w satynowej pościeli. We śnie wyglądała jak anioł. Taką Lenę kocham najbardziej. Bez makijażu, wielkich stroi. Naturalna i nie musi nic ukrywać... Ponowiłem pocałunek tym razem w usta i głębiej.
- Sergio, 5 minut. - szepnęła mi w usta.
- Za 2 godziny mamy samolot do Portugalii, lepiej wstawaj. - zamknąłem za sobą drzwi stawiając na stoliczku obok kawę. Usłyszałam odkręcaną wodę i zacząłem szykować śniadanie. Po 30 minutach weszła do kuchni ze swoją filiżanką już ubrana i zajęła swoje miejsce przy stole. - Ślicznie wyglądasz. - puściłem jej oczko.
- Sergio, Ja wiem, że ubóstwiasz mnie we wszystkim, ale mam niewysuszone włosy i jestem w samej bieliźnie, litości.. - odparła nudno.
- Bez niej jest Ci lepiej. - powiedziałem krótko. - Może pomóc w zdjęciu?
- Ramos! - krzyknęła rzucając we mnie kawałeczkiem bułki. - Idę się ubrać, zaraz będę. - szepnąłem, że dla mnie nie musi mieć na sobie nic i wyszła. Gdy wybiła godzina 10.00 oboje byliśmy przy samochodzie. Ona - jak zwykle idealna i Ja.. także jak zwykle idealny. O godzinie 10.45 byliśmy na lotnisku i czekaliśmy na swój samolot. Prowadziła swoją walizkę, a Ja niosłem jakieś nasze torby. Wolnymi rękoma trzymaliśmy swoje dłonie jakby świat miał się nie kończyć. Pół godziny później zajęliśmy swoje miejsca w samolocie i mogliśmy tylko czekać na lądowanie.
W trakcie lotu usłyszałem znajome i donośne: - Lena?! - za plecami więc odwróciłem się sprawdzić. Halo, nie każdy tutaj zna jej imię! To co ujrzałem zszokowało mnie najbardziej. Cristiano... Co on tu robi?
___________
Napisałam! Brawa dla mnie. I tak za krótki, ale nie mam siły i weny na więcej.  Nie wiem co w tej notce pod postem dopisać dlatego proszę tylko o komentarze gdyż to strasznie motywuje!
~ Ola Ramos. ♥

wtorek, 9 września 2014

Pierwsza randka, mmm. - Rozdział trzeci.

Gdy dostaliśmy się w końcu do domu Cristiano szybko wskoczyłam pod prysznic i się wykąpałam. Wysuszyłam i wyprostowałam moje blond włosy. Troszkę to trwało zanim znalazłam jakieś pasujące ciuchy, ponieważ najpierw kino z Sergio, a potem impreza z chłopakami. W rzeczach, które kupiliśmy znalazłam czarną bokserkę i krótkie spodenki. Szybko się przebrałam i zdążyłam to zrobić jeszcze kilka razy zanim zdecydowałam się na sukienkę i koturny. Nałożyłam na twarz lekki makijaż, podsuszyłam włosy i je wyprostowałam włosy. Gdy byłam gotowa usiadłam na chwilkę z Crisem przed telewizorem, ale za nic w świecie nie mogłam się skupić na programie ponieważ moje myśli były gdzie indziej. Wędrowałam w przyszłość na imprezę czy na to spotkanie z Sergio. Od godziny 12.30 do 20 będziemy sami, nie wiem gdzie. Nie mam pojęcia co zaplanował. Jedynie o czym mi powiedział to kino. Siedziałam jeszcze chwilkę gdy Cris mnie powiadomił, że Sergio już jest. Serce mi biło trzy razy szybciej niż przed spotkaniem z chłopakami. Bałam się. Nie znam go zbyt dobrze, ale tak, że mogę spokojnie powiedzieć, że jest.. nie umiem nawet ubrać tego w słowa. Zabójczo seksowny, przystojny... Jeśli znów użyje tych swoich perfum to chyba oszaleję całkiem. Wyszłam z domu biorąc od Crisa mój telefon i się żegnając. Z dala zobaczyłam już kilku piłkarzy i od razu się uśmiechnęłam. Pomachałam im i wsiadłam do samochodu Hiszpana.
- Cześć Lena. - przywitał się ciepło. - Pierwsza randka, mm. Mam nadzieję, że wiesz co  na takich robię. - uśmiechnął się do mnie jak zwykle, łobuzerskim uśmiechem i odjechał. Użył tych perfum. Odwzajemniłam uśmiech i zapięłam pasy. - Tak więc najpierw kino, a później niespodzianka.
- Mam nadzieję, że uwaga o randce jest twoją głupią głupotą. - odparłam. - Jak to? Powiedz mi no! - zrobiłam smutną minkę. - Nienawidzę niespodzianek!
- Przeżyjesz kochanie. - puścił mi oczko i skupił się na jeździe. Nienawidzę tego jak się do mnie uśmiecha, jak pachnie, jak puszcza mi oczko czy patrzy swoimi pięknymi oczami. Rozpływam się wtedy. Sama nie wiem czego chcę. Sergio jest dla mnie.. kim on jest? Znajomym? Cholernie seksownym znajomym. Gdy usłyszałam jego lekko ochrypnięty śmiech zdałam sobie sprawę, że się wpatruję w Sergio z otwartą buzią. Ugh, głupia debilka!
- Lena, jeśli tak bardzo Ci się podobam, to może zdejmę koszulkę by ci ułatwić to?
- No to już nie moja wina, że.. nic zapomnij. - odwróciłam się twarzą do szyby.
- Że co misiaczku? - zapytał przesłodzonym tonem. - Że jestem mega seksowny, przystojny i każda na mnie leci? - dodał szybko, a Ja już nie odpowiedziałam. - To tutaj. - stanęliśmy przed dużym budynkiem kina. Hiszpan wyjął z kieszeni dwa bilety i po chwili byliśmy w sali. Zajęliśmy nasze miejsca, a do filmu zostało parę minutek. Sergio gdzieś zniknął więc napisałam mu SMSa gdzie jest. Niepotrzebnie gdyż za chwilę się zjawił z popcornem. Wręczył mi moją paczkę, a ze swoją usiadł na miejscu obok. Film się rozpoczął zanim zdążyliśmy zamienić 3 słowa. Nieźle wybrał. Kocham ten film, płakałam jak głupia. Sergio widocznie też lubi filmy romantyczne. Mmm, super.
- I jak? - zaśmiał się dając mi do ręki chusteczki.
- Sergio, bo Cię palnę w łeb! - zażartowałam wycierając mokre policzki. - Ten film jest mega! To co z tą niespodzianką?
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła kochanie. - zarzucił mi rękę na ramie, póki trzyma je wyżej niż tam gdzie powinien nie przeszkadza mi to. - Idziemy teraz na chwilkę do mnie. - dodał po chwili gdy byliśmy przy jego aucie. - A potem.. dowiesz się.
- Ugh, jesteś nieznośny! - tupnęłam nogą.
- A Ty seksownie się denerwujesz. - wystawił mi język, mruknęłam tylko ciche spadaj i odjechaliśmy spod kina. Około 20. minut później byliśmy już u niego. Wolałam zostać w samochodzie, ale on nalegał żebym poszła. - Lena, czemu wtedy ubrałaś koszulkę z moim nazwiskiem? - zapytał otwierając drzwi. - Częściowo mnie nienawidziłaś, a częściowo rozbierasz nadal mnie wzrokiem.. - zażartował. Pf, miał rację.
- Sergio... Opanuj się. Kocham kogoś, tak?  Właśnie, nic z tego. - odparłam zakładając ręce na piersi. - A jeśli chodzi o koszulkę to się pomyliłam. - spojrzał z lekka rozbawiony i weszliśmy.

* Perspektywa Sergio * 
Jasne, pomyliła się! Specjalnie ją ubrała, Ja wiem. Ona.. dziwnie na mnie działa. Mam ochotę ją przelecieć, ale jest troszkę inna niż laski, które były ze mną. Tamte się do mnie kleiły, Lena mnie odpycha. Ale wiem, co o mnie myśli. Gapi się jak.. no nie wiem, jak w Jezusa. Jest strasznie dziwna. I tak będzie moja, mhm!
- Kochasz kogoś, ale z nim nie będziesz misiaczku. - odparłem nie patrząc nawet na nią. - Straciłaś do niego szacunek, mimo iż czujesz do niego coś, co zacznie pryskać. - aż dziwne, że Ja to mówię. Casanova Sergio Ramos..? A może ta inna część mnie.. Sergio Ramos? 
- Sergio, daj se z tym spokój... Tak więc przyjechaliśmy tu w konkretnym celu?
- Jeżeli masz jakieś pomysły to Ja się dostosuję! - zasalutowałem. - Żartuję! Idę wziąć coś i jedziemy.
W planie są lody, spacer i restauracja. Wyjechaliśmy do jednej z moich ulubionych restauracji.
- Sergio, chciałam pogadać o wczorajszym dniu kiedy Cristiano wyszedł do fryzjera.. - wypaliła bawiąc się iPhonem.
- Ale dowiedziałem się tego, czego chciałam się dowiedzieć Księżniczko.
- Czyli? - spojrzała odgarniając włosy. Tak bardzo, seksowna..
- Czyli, że Ci się podobało. - uśmiechnąłem się. Tu. Ją. Mam!
- To nie tak, że mi się podobało, czy nie. Byłam... nie wiem. Możesz o tym zapomnieć?
- Lena, a Ty możesz pamiętać o tym co Ci powiedziałem gdy jedliśmy pizze. - nachyliłem się i szeptem odparłem jej do ucha. Odwróciłem głowę i skupiłem się na drodze. Chyba wie o co mi chodziło.. Dojechaliśmy do Charlotte - mojej ulubionej restauracji i zamówiliśmy sobie coś do jedzenia. Gdy zjedliśmy posiłek, zgodnie z planem wybraliśmy się na spacer i lody. Tym razem to ona wybrała kawiarenkę gdzie przy okazji wypiliśmy kawę.
- Mam coś dla Ciebie! - przypomniałem sobie upijając łyk latte. Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyjąłem z niej białe pudełko. Podsunąłem jej je bliżej. - Otwórz, śmiało. - posłałem serdeczny uśmiech biorąc po raz kolejny szklankę.
- Sergio Ja.. Ja nie mogę tego przyjąć. - szepnęła onieśmielona oglądając przedmiot.
- Jeśli Ci się nie podoba czy coś.. - podrapałem się niezręcznie po karku
- Sergio to nie tak. Ten naszyjnik jest przepiękny, ale błagam. Nie możesz mi sprawiać tak drogich prezentów. - uśmiechnęła się lekko. - Sergio, te perły to moja roczna pensja.
- Daj spokój misiu. Są twoje. - uśmiechnąłem się jak najlepiej mogłem. - Sam wybierałem! - podszedłem do niej od tyłu i założyłem jej je na szyję. Gdy byłem blisko zadrżała, na co odpowiedziałem tym samym. Ma tak seksowne ciało i tak pięknie pachnie. Żadna kobieta nigdy na mnie tak nie działała.. prócz jednej. Szybko wymazałem sobie noce z Moniką z pamięci i zrobiłem nam parę zdjęć. Jedno z dzióbkiem, drugie z głupią miną, trzecie.. nie wiem jak to określać, ale były super. Poinformowałem ją, że powinniśmy być już w domu Crisa. Przy dobrej zabawie czas szybko moja. Sam nie wierzę, że znam ją tyle czasu, a do tej pory łączy nas tylko przyjaźń. Przyjaźń.. hm, nie wiem czy to dobre określenie. Ona wie, że mam ochotę ją przelecieć, a mimo to się nie odsuwa ode mnie, nie uderzy mnie twarz i nazwie zboczeńcem czy nie urwie ze mną kontakt. Jest mimo wszystko. Czyżby Sergio Ramos złamał zasadę zawartą przed związkiem z Moniką? Co Ja bredzę. Zaczynam mówić do siebie, dziwne. Ale tak, złamałem ją. Zaprzyjaźniłem się z kobietą... Nie wiem sam co mam robić, myśleć. Nie wiem co czuję. Mam na nią straszną ochotę, ale powoli bardziej zaczyna na mnie działać jej  uśmiech. Nie, replay. I jej ciało, i uroczy uśmiech działają niesamowicie.
- Sergio, jesteśmy. - złapała mnie za ramię wyrywając z przemyśleń. U progu zobaczyłem Crisa z zegarkiem na ręku popukującego szybkę palcem.
- Spóźniliście się. - warknął. - Lena, musimy pogadać. Sergio idź do chłopaków. Gdy odeszli ujrzałem tylko Portugalkę, która dała mu znak, że może mówić i zniknąłem w domu przyjaciela.

- Lena czy między wami.. coś? - zapytał chłopak.
- Cristiano, co! Nie, po prostu byliśmy długo w Charlotte i kawiarni. - posłała mu uśmiech.

- Siostrzyczko, znasz Sergio. To mój przyjaciel, widzę, że się lubicie dlatego nie mogę wam urwać kontaktu. - objął ją ramieniem. - Obiecasz mi, że jak coś, hm.. "zaiskrzy"...
- Ale między mną, a nim nic nie ma!
- Nie tylko między Tobą, a Sergio. Jeśli się zakochasz, powiesz mi? - w odpowiedzi skinęła głową i rzuciła się na szyję bratu. - Kocham Cię słońce. 


Jakąś chwilę później zobaczyłem oboje w drzwiach. Ach, Cris pewnie opowiadał jej, że jestem zboczeńcem i wypytywał czy się ze mną bzykała. Kurwa mać, nienawidzę go czasami.. Ale jest dla mnie jak rodzina. Często chodzimy do klubów i często poznajemy kogoś na jedną noc. Ale on ma zbyt duży szacunek do nich. Jeśli już coś, to tylko taniec czy pocałunek.
- Chłopaki, Lena, dziewczyny! - zawołał mój przyjaciel, a wszyscy podeszliśmy bliżej. - Zostawiam was samych i wierzę Ci Karim, że zaopiekujesz się Leną. - chyba niedowidzi albo jest zbyt szczęśliwy bo nie widzi, że jest zalany w trupa. Oj Cris... - Sergio.. wiesz o co mi chodzi. Ja spadam bo Irina chcę pogadać o nas, więc może do mnie wróci także miłej zabawy! - tak kurewsko nieodpowiedzialny. Powiedziałem kumplowi kilka ciepłych słów i zniknął swoim samochodem spod domu. Karim zawsze był cichy, ale jak wypije trochę więcej... Wolę jego trzeźwą wersję. Skoro wszyscy sobie piją.. czemu my nie? Wziąłem po piwie mi i Lenie i poszedłem porozmawiać. Wzięła bez wahania więc byłem pewny, że już coś wypiła z Karimem. A miał się opiekować, haha. Rozmowa szła bardzo gładko, pierwszy raz nie denerwowała się na epitety typu kiciu, misiu, Księżniczko. Nagle zauważyłem, że się przechylała i zaczęła mamrotać. Wypiła coś z Benzem? Była pijana. Nachlana wręcz. Nagle podleciał Pepe z kieliszkiem wódki w dłoni i mówił coś o skrzatach w ogrodzie, że na niego patrzą czy coś. No idiota... Dołączył do niego Marcelo i zaproponował grę w butelkę, Ja byłem częściowo za tym żeby grać - ta część casanovy mnie namawiała. Ale część Sergio mówiła, że lepiej bym odłożył ją spać. Ona nalegała, więc poszedłem z nią. Muszę jej pilnować. Muszę pilnować by nikt nie kładł swoich łapsk na jej ciało. Usiedliśmy wszyscy na podłodze w kółeczku, a zaczynał kręcić butelką Iker. No kto by pomyślał? Taka cicha woda, ale jak wypije jest jak Karim. Wypadło na Khole więc Iker kazał jej ściągnąć bluzkę. Mega widoki, dziękuję Iki. Gdy przyszła kolej na kręcenie pijanej dziewczyny wypadło niespodziewanie na Lenę, no zajebiście! Jak ta idiotko wymyśli coś chorego to ją uduszę bo wiem, że ona zrobi wszystko. Nachlała się strasznie. Nie wie co robi.
- No to ten tego... - mamrotała dziewczyna. - Pocałuj się z nie wiem kim. - zaśmiała się. - Wybierz sobie kogoś. 
- Koniec tego dobrego. Jesteście najebani, a to jest siostra waszego przyjaciela. Litości! - podniosłem ją z podłogi i zaniosłem na górę. Mogłem jej się przebrać i o dziwo panowałem nad sobą i... nie tylko sobą. Nakryłem ją kocem i usiadłem w fotelu obok głaszcząc jej czoło. Lekko przebudziła się około 3 w nocy i zauważyła mnie nieśpiącego. Mamrotała coś, że dziękuje mi. Pocałowałem jej policzek i nachylając szepnąłem jej do ucha "dobranoc słońce, śpij dobrze". Gdy miałem wrócić na fotel pociągnęła mnie za koszulkę i wylądowałem na niej.
- Lena, o co chodzi? - w odpowiedzi wpiła się w moje usta. Odwzajemniłem pocałunek, ale gdy dotarło do mnie, że jest cholernie pijana, nie wie co robi, a jeśli ja przestanę panować to skończy się to seksem. Zszedłem z niej i poprawiłem koszulę. - Lena, nie możemy... Jesteś pijana, daj sobie spokój. Poprawiłem koc, zgasiłem lampkę i opuściłem pokój.
~ miesiąc później ~
Mimo iż od imprezy minęło dużo czasu nadal miałem w głowie tamtą sytuację, a głosy w mojej głowie pojawiały się za każdym razem gdy ją widziałem. Od dawna staram się ją ignorować, a ona ignoruję mnie. Ale mimo to tęsknię. Cholera jasna.
 Sergio, czujesz coś do niej. Nie zaprzeczaj tego. Nie myślałbyś o niej non stop. Gdyby nie była dla Ciebie ważna przeleciałbyś ją tamtej nocy i zostawił samą w tym pokoju. Brakuję Ci jej zapachu, drżenia na twój widok, uśmiechu i zawstydzenia gdy mówisz jaka jest piękna. Brakuje Ci Leny. Jest dla Ciebie ważna. Bardzo ważna.  
_______________________________________________________
Dzień dobry :D To ten rozdział, który tak bardzo mi się nie podobał, ale cóż. Coś musi być. Poprawki naniesione, więc zapraszam do czytania. 
Jeśli PRZECZYTAŁEŚ to miło by mi było jakbyś SKOMENTOWAŁ gdyż każde słowo bardzo motywuje. Do następnego!
PS. ZAPRASZAM NA PROLOG DRUGIEGO BLOGA O MARIE CASAS, ALEXISIE SANCHEZIE I ISCO - T U T A J
~ Ola Ramos. ♥ 

poniedziałek, 1 września 2014

Co tu się dzieje?! - Rozdział drugi

* Perspektywa Leny * 
Nie wiem jak długo rozmawialiśmy i nie wiem jakim cudem ogarniał swoje.. teksty do minimum. Może dałam mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie? Nie, to nie jest możliwe. Nagle usłyszałam brzdęk kluczy w drzwiach i pierwsze co pomyślałam to Sergio przyniósł jedzenie czy coś dlatego odwróciłam głowę udając, że śpię. Słyszałam jedynie czyjeś kroki i odgłos podłogi.
- Co tu się dzieje?! - usłyszałam głośny znajomy głos i odwróciłam głowę.
- Cristiano, co ma się dziać? Spałam.. - przetarłam oczy i ujrzałam mojego brata.
- Z nim? - ryknął wstrząsając ramieniem Sergio, a Ja momentalnie oprzytomniałam. Spałam na jednym łóżku i pod jednym kocem z Sergio. Ja w samej koszuli i majtkach, on w bokserkach. Kurwa, czy między nami coś.. Boże dziewczyno!
- I po co mnie budzisz Lena? Jednak się zdecydowałaś na coś? - jakkolwiek to głupio brzmiało mam nadzieję, że było brednią. - Ops, hej Cristiano.. - urwał speszony. To pan Ramos kiedyś się denerwuje? Spojrzałam na Cristiano, a jego wzrok mówił mi, że czeka na wyjaśnienia. Szybko wstałam z łóżka by się przywitać kiedy dotarło do mnie, że jestem jedynie w koszulce i figach. Nie pomagacie.. Przeciągnęłam koszulkę niżej i podeszłam do brata.
- Witaj Cristiano. - przytuliłam go i mogłam przysiąc, że ten palant gapił się na mój tyłek, trudno. - Byłam na imprezie z Victorem i..
- W Madrycie? W Portugalii nic nie ma? - urwał mi.
- Zacznę od początku. Wybrałam się z Victorem tu na wakacje, a że go nienawidzisz wynajęliśmy pokój w hotelu. Wczoraj poszliśmy na imprezę i poznałam tam Sergio.. To znaczy wpadł na mnie z drinkiem, a Victor to zauważył i źle odebrał. - pff, źle odebrał? Szukał okazji żeby ze mną zerwać, pajac. - Zerwał ze mną, a Ja zostałam bez domu, Ciebie nie chciałam budzić i Sergio był miły.. - hehe, miły? - I zaproponował, że dziś przenocuję u niego. - skończyłam mówić. Zaraz będzie wypytywanie o rzeczy typu czemu spaliśmy w jednym łóżku, ale dlaczego jest pół nagi. Nie dbam o to, teraz on niech się tłumaczy.
- Sergio, wyjaśnij mi, czemu spaliście pod jednym kocem, ona jest tylko w koszulce, a Ty w samych gaciach? - aha, mówiłam, że tak będzie!
- Zawsze tak śpię Ronaldo. Siedzieliśmy i oglądaliśmy film, gadaliśmy troszkę i nawet nie zauważyłem kiedy zasnęliśmy. - odparł jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Ramos, zapomniałeś o czymś chyba, a fakt, że chciałeś mnie zaciągnąć do łóżka? Cris chyba to łyknął bo jego twarz złagodniała. Po chwili zaczął rozglądać się po salonie. A mój wzrok wędrował za jego wzrokiem. Nagle ujrzałam koszulkę Sergio, którą tam rzucił gdy.. gdy jak debilka gapiłam się na jego idealne ciało. Nic, nic. Na szczęście nic nie zauważył, podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.
- Wiesz jak Cię kocham i jak bardzo tęskniłem? - powiedział mi przy uchu.
- Też Cię kocham braciszku. - pocałowałam go w policzek i odeszłam.
- Sergio, Monika zabrała wszystkie swoje łachy? - zapytał z pogardą. Nienawidzi jej, o Boże, a jak traktuje Sergio jak młodszego brata? Hiszpan pokręcił głową i pokazał małą torbę. Mój brat podszedł, wyjął parę spodenek, koszulkę i powiedział żebym na razie ubrała to, a pojedziemy do niego, a potem na zakupy. Po godzinie byliśmy we trójkę już u niego. Portugalczyk oznajmił, że idzie do fryzjera (znowu? Właśnie wygląda jakby wyszedł stamtąd chwilę temu!), a nam zostawił klucze do domu, do jednego z jego samochodów i wyszedł. Poszłam do kuchni Crisa i wzięłam się za przygotowanie obiadu. W końcu trafił mnie szlag bo on tam ma tylko numery do różnych restauracji czy pizzeri, a lodówka pusta.
- Sergio, chcesz jakąś pizze czy pójdziemy zjeść na miasto? - zapytałam siadając na kanapie w salonie.
- Pizza! Dawno nie jadłem, a wolę nie wychodzić z domu z jakąkolwiek kobietą bo już widzę okładki tych szmatławcy. "Wielki Sergio Ramos znów wraca do starego trybu życia i wyrywa każdą jaką spotka". - zacytował ze śmiechem.
- W sumie jest w tym ziarnko prawdy. - odparłam roześmiana i weszłam do kuchni szukając wizytówki pizzeri. Po jakiejś pół godzinie dostaliśmy nasz posiłek i zaczęliśmy jeść.
- Pójdziemy jutro do kina? - zapytał niepewnie Sergio wycierając usta w białą chusteczkę. A jednak kiedyś się denerwuje, a przy tym wygląda seksownie.
- Myślałam, że chciałeś zaciągnąć mnie do łóżka i nie chcesz pokazywać się z żadną kobietą.. - udałam zamyśloną.
- Nadal nie przestałem wyobrażać sobie Ciebie nagiej w moim łóżku, ale akurat teraz chcę iść tylko do kina. - puścił mi oczko, a mnie zamurowało. - I Ja też czuję Twój wzrok na moim idealnym - idiota musi wszystko popsuć i wspominać jaki idealny to on jest? - ciele, jak Ty czujesz mój ale cóż. Tak więc idziesz, czy nie?
- Idę. - co mi odbiło? Nie chcesz tego, nie chcesz, nie... chcesz, chcesz. - Sergio.. masz cały nos upaprany sosem. - dodałam szybko wycierając go serwetką, a on wziął na palec trochę sosu i musnął nim mój nos.
- Ty już też. - ułożył usta w dzióbek. Co za głupek.. słodki głupek! Nie wiem czemu, ale z jednej strony go nienawidzę, a z drugiej tak mnie do niego ciągnie. Czasami jest najszczerszy na świecie, a czasami taki tajemniczy, że Holmes by go nie ogarnął. I to jest w nim takie seksowne. To mnie tak cholernie pociąga mimo, że jest dla mnie obcy, a kocham kogoś innego.

* Perspektywa Sergio *
- Halo Ramos! - czy ona może przestać mówić mi po nazwisku? Machnęła mi kilka razy dłonią przed oczami, a Ja momentalnie się obudziłem i dotarło do mnie, że gapiłem się na jej dekolt. Mnie nie wyleczysz... - No błagam Cię, oczy mam tutaj!
- Nie tylko oczy masz ładne. - uśmiechnąłem się zalotnie.
- Ale do tej pory i do najbliższej przyszłości zobaczysz tylko oczy kolego.
- Może się o coś założymy? - podniosłem jedną brew.
- Oho! I tak wygram bo nie jestem żadną lampiarą, panią do towarzystwa albo zabawką na noc. - odeszła biorąc pudełka po pizzy i wyniosła je do kosza na śmieci. Ciekawe czy wie, że ktoś za nią idzie, haha. Gdy stała przodem do ściany na której sprawdzała coś na kalendarzu przystawiłem moje ręce tak, że była między nimi. Przeszedł ją dreszcz, mówiłem, że te perfumy nieźle działają na kobiety? Mentalnie co chwile puszczałem "do siebie" oczko. Tak czy inaczej kiedyś mi ulegnie, a ja z niej nie zrezygnuję. Delikatnie odwróciła się i była teraz przodem do mnie.
- Sergio.. - zaczęła leniwie. - Ten temat mamy za sobą, myślałam, że zrozumiesz w końcu. - nadzieja matką głupich kotku.
- A Ja nie jestem poddającym się typem. - szepnąłem jej do ucha i znów dreszcz przeszedł jej ciało. Musnąłem kilka razy jej szyję, a ona jęknęła. - Podoba Ci się? - spojrzałem jej w oczy, a ona skinęła głową. - Ja się każdej podobam. - dodałem i złożyłem na jej ustach pocałunek. Mówiłem, że mi ulegnie?
- Sergio, posłuchaj.. - odepchnęła mnie delikatnie. - Jesteśmy w domu Crisa.. od lada chwila wróci, daj se spokój z tym na dzisiaj... - zdążyła powiedzieć, a już usłyszeliśmy głos Cristiano.
- Jestem już! - szybko odszedłem od niej i pojawiłem się w salonie. Resztę dnia spędziliśmy na chodzeniu po sklepach i Madrycie. Poszliśmy na lody i do kawiarni. Gdy wybiła godzina 22, powiedziałem, że muszę już iść. Pożegnałem się z Crisem i Leną po czym opuściłem dom przyjaciela. Około 30 minut później byłem już na miejscu. Wyjąłem z lodówki sok i poszedłem się wykąpać. Co miała na myśli mówiąc, żebym dał sobie spokój z tym na dzisiaj? Cholernie mnie intryguje i pociąga ta dziewczyna. Wziąłem do rąk mojego iPhona, znalazłem jej numer i napisałem SMSa.
Co miałaś na myśli mówiąc, żebym dał se spokój na dziś?:* 
Nacisnąłem przycisk wyślij, a odpowiedź przyszła prawie natychmiast.
Po 1. skąd masz mój numer? ;) A po 2. zrozum to jak chcesz, Ramos.
Dotrze do niej kiedyś, że mam imię Sergio? Ale jeśli woli krzyczeć Ramos przez noc to już jej wola...
Nie trzeba być wyjątkowo sprytnym żeby nie przepisać numeru z telefonu Ronaldo misiu. Dasz radę się urwać na 15 minut? 
Odłożyłem telefon i napiłem się soku.
Dobranoc Sergio. 
Tak. Czy. Tak. Będzie. Moja. Powiedziałem każde słowo na głos i każde z osobna.
Śnij o idealnym Sergio Ramosie i o tym co jeszcze potrafi poza boiskiem;* 
Wysłałem ostatniego SMSa, wyszedłem z wanny i ubrałem bokserki. Odpaliłem na chwilę MacBooka by zamówić bilety na film i poszedłem spać. Wstałem bardzo wcześnie gdyż musiałem przygotować się na trening. Wyszorowałem zęby, wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i wybrałem się do ośrodka treningowego.

* Perspektywa Leny * 
- Lenusia, wstajemy. - usłyszałam głos brata. Po co tak wcześnie? Litości... - Mam dla Ciebie niespodziankę. Na trening pójdziesz dziś ze mną, trener powiedział, że nie ma sprawy!
- Co?! - krzyknęłam uradowana rzucając mu się na szyję. - Cristiano dziękuję, jesteś najlepszym bratem na świecie! - mój brat zawsze mi pomagał w spełnianiu marzeń, a dziś spełnia moje największe. Poznać Real Madryt od bliższej strony. Zawsze było dla mnie niezrozumiałe to, że gdy rozmawiam z nim przez telefon on mógł właśnie siedzieć w domu Ikera i Sary. A teraz, o Boże! Szybko wstałam z łóżka. Ubrałam pierwszą lepszą koszulkę Realu, lekko przetarte jeansy i force'y. Spięłam włosy w kucyk na czubku głowy, przejechałam mascarą po rzęsach i byłam gotowa. Cristiano chwilę po mnie stał przy samochodzie i już mogliśmy jechać na Valdebebas. Serce biło mi jak oszalałe. Już za 20 minut poznam moje legendy!
- Lena.. czemu akurat koszulkę Ramosa ubrałaś? - zapytał Cristiano spoglądając na mnie.
- Przepraszam bardzo, czyją koszulkę ubrałam? - otworzyłam szeroko oczy. Jak to, przecież miałam brać koszulkę Marcelo.. Wszystko jasne, wzięłam byle co i takim oto sposobem zostanę skazana na głupie teksty Ramosa! Ugh.. - Cristiano, miałam ubrać inną, a przez przypadek ubrałam tą. - wytłumaczyłam się. - Przecież sam widziałeś ile ich wczoraj kupiłam.. - na wczorajszych zakupach z chłopakami Sergio namówił mnie, żebym ją kupiła. Jakaś pamiątka po nim, czy coś takiego.
- Jasne, to już 5 minutek kochanie. - uśmiechnął się ciepło i jechał dalej.
Jak mogłam być tak głupia i nie sprawdzić koszulki? Jejku, nie zniosę tego dnia. Najnormalniej w świecie nie dam rady. Nie żebym nie chciała czy coś, ale jak sobie pomyślę, że mam cały dzień znosić jego mruganie do mnie, głupie teksty.. Seksowny głos, kurwa mać. Z jednej strony wolałabym poznać Sergio na etapie "ja mam kogoś, Ty masz kogoś". A z innej nie wiem co chcę. Z każdą chwilą gdy ośrodek był coraz większy ponieważ samochód Crisa się zbliżał do niego moje serce biło coraz szybciej. Już za chwilę ekran telewizora stanie się.. niczym. Przytulę.. okej, nie będę się zapędzać. Poznam moich idoli.
- Lena! Siostrzyczko! - ocknęłam się dopiero gdy Cristiano pomachał mi dłonią przed twarzą. - Jesteśmy już. - poinformował mnie, a Ja odpięłam pas. - Chodź, Iker na nas czeka. - tak, ten Iker Casillas. Gdyby nie był piłkarzem zastanawiałabym się dlaczego mówi tak, jakby to była najzwyklejsza rzecz w świecie. Wysiadłam z samochodu i razem z bratem podeszłam do bramkarza.
- Iker, to Lena moja siostra. - wskazał dłonią na mnie, a przede mną pojawił się we własnej osobie Iker Casillas. Stałam jak wryta i nie mogłam wydusić słowa. Iker przytulił mnie jak starą znajomą i się przywitał.
- Cześć. - posłał serdeczny uśmiech i we trójkę udaliśmy się do ośrodka. - Twój brat nigdy nic o Tobie nie mówił. - zmarszczył brwi. - Ale to nic, fajnie, że Cię wziął ze sobą. Widzę fanka Realu?
- Największa! - uśmiechnęłam się. Fajny gość. Naprawdę też jest taką.. oazą spokoju. Choć w sumie boję się co odwalają w szatniach.
- I fanka Sergio? - spojrzał na tył koszulki. - Poznasz go dziś, główka do góry!
- Fanka Realu Iker. Nie wyróżniam zbytnio nikogo, każdy z Was ma dla mnie wielkie znaczenie.
- Miło, że są takie dziewczyny. Znam wiele, które lecą na wygląd.
- Jeśli chodzi o Sergio, to już go zna. - wtrącił się Cristiano i uśmiechnął się do mnie znacząco. - Bardzo dobrze.
Gdy byliśmy w środku udałam się z nimi do szatni. Każdy był już przygotowany i czekali z "niespodzianką" na Ikera i Crisa. Nie zdążyliśmy całkiem wejść gdy zostaliśmy porządnie ochlapani wodą. Co za idioci! Właśnie przypomniała mi się sytuacja gdy miałam całą mokrą sukienkę, a Sergio wypalił mi o tym, że "seksownie wyglądam w mokrej, prześwitującej sukience". Super! Zapomniałam nawet, że jestem na odległości 2 metrów z moimi idolami. Dopiero gdy dotarły do moich uszy głośne śmiechy i głos Sergio mówiący coś o karze za spóźnienie stanęłam jak sparaliżowana patrząc w podłogę. Dzień dobry, spełnione marzenie!
- Chłopaki, łaskawie zamknijcie dzioby. - przywitał się Cristiano. - To moja siostra, Lena. - podniosłam głowę do góry i się uśmiechnęłam, a oni zgodnym chórem krzyknęli coś w odpowiedzi. - Tylko na to was stać? Może podejdziecie i powiecie coś od siebie? - zapytał ironicznie mój brat, a ku mojemu zdziwieniu przede mną powstała długa kolejka. Co za głupki! Przywitałam się z każdym z osobna i od każdego usłyszałam jakiś komplement w stylu "słodziutka", "Real ma najpiękniejsze fanki" czy "małe jest piękne". Zdziwiła mnie nieobecność Sergio w szatni. Może to lepiej? Gdy nabrałam więcej pewności siebie i rozmawiałam z chłopakami ktoś podszedł do mnie od tyłu, zakrył mi oczy kazał zgadnąć kim jest. Na twarzach chłopaków zagościła.. zmartwiona mina, a ja wychrypiałam jedynie "Sergio" gdy zapach jego perfum wypełnił moje nozdrza.
- Gdzie byłeś? - zapytałam gdy zdjął ręce z mojej twarzy.
- Zwiałem bo chciałem Ci zrobić niespodziankę. - prychnął. - Widzę panienka dobrze wybrała ubierając moją koszulkę. - stwierdził Sergio. - Pamiętaj o tym kinie dzisiaj malutka. - puścił mi oczko i odszedł. Spojrzałam na grupkę z którą rozmawiałam a oni chórem zapytali, czy łączy mnie coś z Sergio.
- Mnie z nim? Nie, poznałam go w klubie jak mój chłopak mnie rzucił parę dni temu. Jedynie on wyobraża sobie zbyt wiele. - uśmiechnęłam się naturalnie. - Nic z tego i tak nie będzie. Staram się uświadomić mu to od przedwczoraj, ale sami wiecie jaki on jest. - poprawiłam moje już wyschnięte włosy. - Da mi ktoś jakąś koszulkę i spodenki? Błagam! - zatrzepotałam rzęsami, a po 2 minutkach zobaczyłam każdego z ubraniem w dłoni. Później Cristiano poznał mnie z trenerem. Po udanym - dla nich, jak i dla mnie - treningu Cristiano zaprosił kilka osób (a jak się okazało kiedy odwoziliśmy Sergio ponieważ jego samochód się zepsuł, zaproszona została cała drużyna) na imprezę niespodziankę dla mnie. Czyli cały dzisiejszy dzień po treningu aż do godziny 21 czyli rozpoczęcia imprezy spędzę z Sergio.
_______________________________________________________________
Specjalnie naszykowałam sobie duuużo herbaty i wzięłam się za pisanie dalszych części iż ta czekała na male poprawki. Tak więc mamy i dwójeczkę! :) Było trochę ciężko, ale błędy (mam nadzieję, że wszystkie) zostały poprawione. Jeżeli PRZECZYTAŁEŚ to miło by mi było gdybyś SKOMENTOWAŁ.
~~
BOHATEROWIE
ROZDZIAŁY               -        ZAPRASZAM TUTAJ 
INFORMOWANI

~ Ola Ramos. ♥

środa, 27 sierpnia 2014

Będzie moja. - rozdział pierwszy.

Po wejściu przywitałem się ze starym kumplem i właścicielem tego klubu. Byliśmy nierozłączni jeszcze dwa lata temu. Potem (z namowy Moniki) zerwałem z nim wszelki kontakt. Wypiliśmy po drinku i każdy rozszedł się w swoją stronę. Podszedłem jeszcze na chwilkę do baru zamówić sobie coś do picia. Gdy odchodziłem zamyślony wpadłem z alkoholem na młodą brunetkę. Miała piękne oczy, długie rzęsy i śliczne włosy. Będzie moja - pomyślałem.
- Ty idioto jeden! Ślepy jesteś? - krzyknęła popychając moje ramię. - To nowa sukienka, a Ty tak po prostu oblewasz mnie chuj wie czym!
- Złość piękności szkodzi, kotku. - powiedziałem i odgarnąłem jej włos z policzka. - Bez niej byłoby Ci dużo lepiej. - puściłem oczko.
- Kim Ty jesteś, że masz czelność mówić do mnie w taki sposób? - odpowiedziała wycierając górę ubrania. - Mam chłopaka, a więc trzymaj się z daleka ode mnie, jasne? - odparła wkurzona, a za nią stał jakiś facet i przysłuchiwał się wszystkiemu. Widocznie nie widział całej sytuacji. Tym lepiej dla mnie.
- Już nie.. - podszedł do niej i pstryknął palcami. - Poszedłem na chwilę, a Ty jakiś facet już Cię obmacuję, a Ty nic? - skończył wyraźne nie znając szczegółów i zniknął w tłumie, a dziewczyna stała jak wryta.
- No dziękuję Ci panie jak Ci tam bo przez Ciebie straciłam chłopaka. - powiedziała i wytarła łzę z policzka po czym wyszła z klubu, a Ja za nią pobiegłem. Była taka drobniutka i malutka. Wyglądała słodko. Ups, Sergio Ramos nie ma w swoim słowniku słowa "słodki'. Wyglądała seksownie, mmm.
- Może Cię gdzieś podwiozę? - zapytałem narzucając na nią moją marynarkę.
- Kolejna rzecz za którą Ci podziękuję, ee.. - spojrzała na mnie, a ja momentalnie odpowiedziałem jak mam na imię. - Sergio. Mieszkam w Portugalii, a w Madrycie jestem na wakacjach. I do tej pory mieszkałam w hotelu. - poprawiła okrycie. - Mieszkałam. Nie trzeba, pochodzę sobie po mieście, a jutro wylecę.
- W takim razie chodź do mnie. - uśmiechnąłem się.
- O nie, nie, nie. Nie masz na co liczyć! - popukała się palcami w głowę.
- W takim razie tylko się prześpisz, dam Ci coś czystego i się ogarniesz. - zaproponowałem po chwili. - Wyglądasz seksownie z tymi włosami sklejonymi. - przybliżyłem głowę do jej ucha. - I z mokrą i prześwitującą sukienką.
- Boże jesteś nieznośny! - okryła się całkiem. - Wiesz co? Skorzystam, dzięki. - do mojego wozu szliśmy w ciszy. Usiadła na miejscu pasażera i potarła ręce. Jechaliśmy jakieś 10 minut i cały ten czas spędziliśmy na sprzeczce co będziemy oglądać. Ona chciała horror, Ja komedię. Gdy dojechaliśmy dałem jej klucze od domu i poszedłem do pobliskiego sklepiku. Boże jaka ona jest seksowna... Cały czas miałem przed oczami jej szczupłe nogi, czy ciało, które było widać dzięki przemokniętej sukience. Kupiłem jakiś sok, parę innych rzeczy i wróciłem się do domu, zadzwoniłem do drzwi i nie musiałem długo czekać a ona mi otworzyła.
- Mógłbyś dać mi coś do ubrania? - zapytała wkładając wszystko do lodówki.
- Jasne, ale w sumie to jak Ty się nazywasz? - zapytałem wstając z kanapy.
- Lena dos Santos Aveiro, to dasz mi coś? Starczy zwykła koszulka.
- Dam, dam, ale dobrze wiesz, że dla mnie mogłabyś być bez niczego. - podszedłem bliżej i przysunąłem ją do siebie.
- Ramos! - odepchnęła się rękoma.
-Tak! To będziesz krzyczeć przez resztę nocy kotku.. - musnąłem jej szyję.
- Uświadomiłam Ci, że nie masz na co liczyć! - mruknąłem coś pod nosem i przyniosłem jej moją koszulkę. Pokazałem Lenie gdzie jest łazienka. I tak będzie moja - powtarzałem sobie co chwilę. Odpaliłem jakiś film i czekałem na nią z popcornem. Po chwili wyszła z łazienki i usiadła obok mnie.

* Perspektywa Leny * 
Boże jak on mnie irytuje! Nie jestem panią dla towarzystwa, ani nikim takim. Wielki pan piłkarz i robi z siebie ideał. Cristiano miał rację jak odpowiadał mi o nim. Kobieciarz.. Pf, mało powiedziane! Chociaż.. Nic już nie rozumiem. Z jednej strony powiesiłabym go za jaja, a z drugiej trochę mnie do niego ciągnie.. Nienawidzę tych jego perfum bo tak cholernie na mnie działają. Co Ty pleciesz.. Jutro pogadam z Victorem, wyjaśnię mu to. On nie może zerwać ze mną kontaktu.. Ubrałam szybko tą koszulkę od niego. Boże, jak Ja wyglądam? Ale przecież po co mam wyglądać ładnie dla niego.. Nie, już nic. Popędziłam do salonu i usiadłam po turecku obok Sergio.
- Wyglądasz sekso.. - urwał gdy zobaczył moje spojrzenie. - Zapomnij, teraz moja kolej. - zniknął gdzieś, a Ja się zastanawiałam czy on nie gubi się w tym domu. Przecież to jest jak 10 razy mój domek w Portugalii! Mieszkam od roku sama z Victorem. Oboje studiujemy i oboje chcemy zamieszkać tutaj i pracować. Od zawsze mieliśmy odmienne zdania na każdy temat, ale było nam razem dobrze. Ja uważałam, że jesteśmy dla siebie stworzeni przez co straciłam wielu przyjaciół i pogorszyłam kontakt z Cristiano.. Cris zawsze był opiekuńczy. Nienawidził z całego serca każdego chłopaka, którego dopuszczałam do siebie ponieważ i Ja mam trudny charakterek, ale Victor.. Oh, Victor był solą w jego oczach! Uważał, że chcę mnie wykorzystać, żyć moimi pieniędzmi, a potem przy pierwszej - lepszej i byle jakiej okazji zerwać. W sumie teraz to tak wygląda... Może i miał rację? Ugh! Czemu Ja nigdy nie mogę posłuchać mojego brata?! Zaraz, zaraz.. Skoro Sergio jest przyjacielem Crisa może jutro poproszę go o to, by podwiózł mnie do niego i przeproszę? Nadal czuję coś do Victora, moje uczucia w ciągu 3 godzin się nie zmieniły, ale Cristiano miał rację... Studia nam obojgu opłacałam sama, pracowałam Ja, zajmowałam się domem Ja, a on bezczelnie przychodził po pieniądze. Hotel też zapłaciłam Ja, ale niech się jara ostatnimi wygodami z mojej kieszeni. Bałwan. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Gdybym była sama pomyślałabym, że to włamywacz. Eh. Niestety to nie włamywacz.. Hiszpan usiadł obok mnie i wziął pilota.
- Ej Ser.. - urwałam widząc, że jest tylko w białej koszulce i bokserkach patrząc na jego idealnie wytatuowane i umięśnione ręce.
- Co się tak patrzysz? - zaśmiał się piłkarz i tym samym sprowadził mnie na ziemię. - Podoba Ci się?
- Śnisz! - ledwo co odwróciłam wzrok i patrzyłam w telewizor.
- Komuś się podobają mięśnie idealnego Sergio Ramosa, mmm. - naśladował kobiecy pisk po czym zdjął koszulkę odrzucając ją gdzieś na podłogę. - Teraz podziwiaj. - szturchnął mnie łokciem i nie wiem dlaczego na niego spojrzałam. Idiotko, nie gap się na te.. idealne kurwa mać ciało! Lena, spokojnie. Wdech, wydech, wdech, idealne, wdech, ciało, wdech. Nie to nic nie da.
- Sergio, błagam Cię.. Ubierz tę koszulkę!
- Ani mi się śni. - powiedział uśmiechając się.. głupio. - Dla równowagi to Ty swoją powinnaś ściągnąć. - jedynym sposobem bym się na niego nie lampiła to albo ubierze koszulkę, obejrzymy film, może podziała? Albo pójdę spać.. Mimo, że jak cholera boję się spać z tym erotomanem pod jedynym dachem. Po chwili ciszy i co chwilę śmiechach Sergio przypomniałam sobie o Cristiano.
- Sergio, zrobisz coś dla mnie? - ups, wpadka. Źle dobrałam słowa, zaraz znajdzie podtekst...
- Oh, oczywiście, że Cię wyręczę i zdejmę koszulkę z Ciebie. - a nie mówiłam?
Wahałam się nad odpowiedzią między "Śnij dalej" albo "Pojebało Cię", ale chodziło mi o co innego, tak więc.. - Nie o to chodzi, o tym zapomnij. - dodał swoje "jeszcze" i słuchał dalej. - Podwiózłbyś mnie do Cristiano jutro? - spojrzał lekko rozbawiony.
- A więc jednego idealnego a także seksownego piłkarza poznać to za mało i chcesz spotkać trochę mniej idealnego, a także seksownego? - zapytał z udawanym zmartwieniem. Pf, nie wyszło mu to. Jakby mógł zaczął by się śmiać jak debil. Cóż, jest nim.
- Nie do końca, panie idealny, a także seksowny. Cris to mój brat.

* Perspektywa Sergio * 
SŁUCHAM? Ale jak to.. W sumie coś wspomniała.. Lena dos Santos Aveiro. Przypomniałem sobie prawie natychmiast moment, w którym zapytałem jak się nazywa. Kurwa mać, Ramos! Przepraszam, Sergio. KURWA MAĆ SERGIO! W jaki sposób myślałem o siostrze mojego najlepszego przyjaciela. Jakim Ja jestem idiotą! Okej, najpierw postaram się przestać myśleć o niej.. w jeden sposób. Odpada, tak się nie da.
- Jasne. Sam jutro jadę więc nie ma problemu. - powiedziałem jak najbardziej zachowując powagę. Ej, teraz powinienem powiedzieć coś w moim stylu bo ogarnie, że coś nie tak. - Wybrałem film! - dałem jej do ręki płytę na co ona pokiwała głową i bawiła się paznokciami. Wkładając płytkę do DVD zerkałem na nią. Taka seksooooooooooowna... Myśl o.. pogodzie Sergio. Pomijając fakt, że jest ciemno.. Nic, zapomnę. Film troszkę zaciął początek, który nie był ważny ponieważ to jakieś reklamy. Nagle spojrzała na mnie zdumiona.
- Sergio, Ty lubisz "Gwiazd Naszych Wina"? Omg, zapiszę tę datę w kalendarzu.. Wielki erotoman i kobieciarz Sergio Ramos jednak ma TROSZKĘ serca. - zaśmiała się. Ma słodki śmiech. RIPLEJ, seksowny. Film jest cudny, ale te denne reklamy mnie wkurzyły.
- Wiesz co, na to pójdziemy do kina, a teraz może pograjmy w szczerość, pytania, cokolwiek. - zaproponowałem, a ona się zgodziła więc zacząłem myśleć nad pytaniem i straciłem kontrolę, typowe dla mnie. - Ja pierwszy kiciu.. - wspomniałem już, że to typowe dla Sergio Ramosa? Widocznie zignorowała to "kiciu" i czekała aż zacznę. - Tak więc, czy Cris mówił Ci coś o mnie?
- Bardzooooooooooo dużo. O Was mówił dużo, dopóki nie zaczęłam spotykać się z Victorem. - odparła poprawiając koszulkę, która podciągnęła jej się na wysokość ud. NIEPOTRZEBNIE, Lenka.
- Teraz Ja. Czemu stałeś się.. "inny"? Mam na myśli to, że w ciągu 2 lat oglądałam mecze dla Ciebie.. - tu urwała i się zaczerwieniła. - Um.. to znaczy z Tobą.. - poprawiła się. Słodkie. Tak Sergio, dobre słowo. Mentalnie puściłem do siebie oczko. - I byłeś niesamowity, serio. W telewizji było słychać o Twoich wyłącznie boiskowych "wybrykach" - zrobiła cudzysłów w powietrzu. - A wcześniej.. wiesz jak było. Teraz w ciągu miesiąca na boisku widziałam Cię raz. Częściej byłeś na ławce albo trybunach.
- Długa historia. Zmieniła mnie Monika, a ostatnio ze mną zerwała, teraz.. eh, mam ją gdzieś i żyję starym trybem życia. Imprezy, - tu się zawahałem. - kobiety, mecze. Cały Ja. - Sergio zapomnij o niej, okej? To. Siostra. Twojego. Przyjaciela. Okej? Ups, nie udało się. - Czemu byłaś z Victorem? Leciał na Twój hajs.
- Widzę, że Cris też Ci o mnie opowiadał. - zaśmiała się znów poprawiając bluzkę. - Nie wiem. Czułam coś do niego, ale czy to była miłość? - odpowiedziała, a resztę nocy spędziliśmy pytając siebie nawzajem o różne rzeczy. Byłem bardzo zdziwiony, że nie pytała o rzeczy, o które inna by pytała coś typu "masz rodzeństwo?". Ale byłem pewny, że to wiedziała od dawna. "Mecze dla Ciebie".. Nie nic, wspominam sobie. Rozmawialiśmy jeszcze długo i nawet nie zauważyłem, że oboje usnęliśmy. Obudziłem się około 5 nad ranem, okryłem na kocem i zasnąłem dalej. Dziwne, że Sergio Ramos śpi z dziewczyną w jednym łóżku nie uprawiając z nią seksu. Bardzo dziwne.. Myślałem jeszcze chwilę nad tym czy odnieść ją do mojego pokoju, ale zdążyłem odpłynąć do krainy Morfeusza...
_________________________________________________________
Pan Ramos zwierza się troszeczkę, a w kolejnym rozdziale pojawi się braciszek ze swoją nadopiekuńczością... Tak więc wyszedł jak wyszedł. Jeśli przeczytałeś to zostaw jakiś komentarz bo motywuje to bardzo mocno!
DODATKOWO DODAJĘ ZAKŁADKI, KTÓRE SIĘ POJAWIŁY NA BLOGU :)
BOHATEROWIE BLOGA
ROZDZIAŁY BLOGA
INFORMOWANI O ROZDZIAŁACH
~ Ola Ramos. ♥

sobota, 23 sierpnia 2014

Już Cię nie kocham, Sergio. - prolog.

Wykręciłem po raz enty numer Moniki i wziąłem głęboki wdech. Może teraz odbierze, może nie. Tak łatwo się nie poddam. Nie teraz gdy tak cholernie jej potrzebuję. Sygnał połączenia szedł. To chyba było nawet gorsze niż ta cisza. Cisza do której wracałem codziennie. Cisza w moim wielkim, teraz pustym domu. Gdy po kilku razach polka nie odebrała zrezygnowałem. Rzuciłem w kąt telefon a pięścią uderzyłem w ściane. Opadłem na łóżko i odwróciłem głowę. Jej poduszka ciągle pachniała jej perfumami, było mi tak pusto i smutno. Zerwała ze niedawno, a czuję się jakbym nie widział jej latami. Delikatny zapach Moni nadal unosił się po willi, co sprawiało, że tęsknota się pogłębiała. Nie wiem nawet czemu zerwała ze mną. N I G D Y jej nie zdradziłem. Tak, mówi to casanova z Realu, ale to prawda. Monika mnie zmieniła na lepsze. Poznałem ją pod klubem, Ja byłem się zabawić, ona.. nie wiem po co. Byliśmy parą 2 lata i układało nam się świetnie. Dopiero niedawno coś zaczęło się psuć. Po tym incydencie starałem się walczyć jeszcze o nią, ale wyraźnie mi powiedziała słowa, które głucho błądziły mi w głowie.. "Już Cię nie kocham, Sergio". Te słowa były najgorszą rzeczą jaką usłyszałem w moim życiu. Trafiły tak, że zbierałem się po nich długo, a utrzymywali mnie tylko przyjaciele. Często wpadali do mnie z piwem i graliśmy w Fife. Po kilku kolejnych rozmowach z nią czułem się jak wrak, śmieć. Człowiek, któremu ktoś bezkarnie zabrał duszę. Przez mój stan także wypadłem z pierwszego składu. Mecz spędzałem na ławce, albo nie powołany na trybunach. Gdy grałem dawałem przeciwnikom wygrać bo moją uwagę skupiała Monika w loży, którą zawsze zajmuje. Dlatego trener ze mnie zrezygnował.  Wtedy przyjaciele zaczęli uświadamiać mi, że to bez sensu. Że znajdę sobie kogoś, kto będzie mnie wart. Momentami wierzyłem w te słowa, ale częściej zamykałem się w pokoju i przeglądałem nasze zdjęcia. Dużo ze stadionu. Jest wierną Madridistką. A dużo naturalnych. Plaża, wakacje w Camas, Polska, Madryt i nasi dotychczas wspólni przyjaciele. Siedząc tak dzień w dzień zaczynało mi mijać. Miałem mniej ochoty dzwonić do niej i pisać. Częściej spotykałem się z kumplami z klubu i wróciło stare uzależnienie... Szybko ubrałem się w pierwsze lepsze rzeczy, popryskałem perfumami. Tak, te nieźle działają na kobiety. Znalazłem kluczyki od mojego BMW i odjechałem na drugi koniec Madrytu. Kochałem to. Bywałem tu codziennie. No prawie codziennie. Także prawie codziennie wracałem do mojego domu z niezłą zdobyczą. Spojrzałem jeszcze w lusterko, poprawiłem fryzurę i podszedłem do bramki. "Pan Ramos przyszedł na łowy" - szepnąłem do siebie po czym pewny siebie wszedłem do baru uśmiechając się jednoznacznie.
------
Bez dialogów, dumna jestem z siebie. No to super, zaczynam z nowym blogiem bo stary mi się nie podobał. Bo kobieta zmienną jest. Ten poświęcony będzie głównie Sergio Ramosowi. Miałam wenę, ale nie wyszło tak jak chciałam. W sumie to ujdzie. Zakładka z bohaterami bloga oraz informowanymi zostanie opublikowana przed dodaniem rozdziału pierwszego, a więc w kilku słowach ode mnie w kolejnej części dodam linki. Co do bohaterów to będą "nieuzupełnieni" bo jeżeli dodam kogoś kto będzie coś znaczył w blogu - dodam go także tam. A jak Wam minęły wakacje? Mi strasznie szybko, ale to chyba były najlepsze wakacje mojego życia. :)
Okej, więc jeśli PRZECZYTAŁEŚ to byłoby mi bardzo miło jakbyś SKOMENTOWAŁ bo to strasznie pomaga. Miłego dnia wszystkim!
~ Ola Ramos. ♥